Warszawa "odrywa się" od reszty kraju
Warszawa
„odrywa się” od reszty kraju. Wszystko przez to, że w stolicy niemal
całkowicie skupia się życie publiczne. Tu swoje siedziby ma
przytłaczająca większość urzędów administracji publicznej. Tu zapadają
wszystkie ważne decyzje. Stąd media opisują rzeczywistość. Tu Polacy
widzą szanse na rozwój swojej kariery.
Choć całkowite skupienie władzy
państwowej w jednym mieście może wydawać się nam zupełnie naturalne,
to w Europie wcale nie jest to zjawiskiem powszechnym. W kilku krajach
zasadą stało się, że władza sądownicza ma siedzibę w innym mieście niż
wykonawcza i ustawodawcza. W Czechach trybunał konstytucyjny, sąd
najwyższy oraz prokuratura generalna mieszczą się w Brnie. Podobnie jest
na Słowacji, gdzie trybunał konstytucyjny ma siedzibę poza stolicą
kraju, w Koszycach. Również w Niemczech najważniejsze instytucje wymiaru
sprawiedliwości – trybunał konstytucyjny, sąd najwyższy oraz
prokuratura federalna – zlokalizowane są w 300-tysięcznym Karlsruhe,
położonym na zachodzie kraju.
Niemcy są europejskim liderem polityki
deglomeracji administracji publicznej, czyli rozproszenia jej ośrodków.
Nawet rząd nie jest tam skupiony w jednym mieście: część ministerstw
mieści się w Berlinie, a pozostałe w dawnej stolicy, Bonn. Co więcej,
urzędy administracji centralnej i inne ważne instytucje rozsiane są
po całych Niemczech. Przykładowo, prezydium policji federalnej mieści
się w Poczdamie, naczelny sąd administracyjny w Lipsku, federalny sąd
pracy w Erfurcie, dyrekcja archiwów państwowych w Koblencji, kontrwywiad
w Kolonii, główny urząd statystyczny w Wiesbaden, urząd ochrony
konsumentów w Brunszwiku, urząd patentowy w Monachium, a federalny urząd
pracy – w Norymberdze. Również państwowe media zlokalizowane są poza
stolicą: telewizyjny program pierwszy (ARD) ma główną siedzibę
w Monachium, a program drugi (ZDF) w Moguncji. W Polsce odpowiedniki
wszystkich tych instytucji mieszczą się w Warszawie.
W Niemczech – dzięki rozproszeniu
ośrodków władzy – życie administracyjne i polityczne nie skupia się
wyłącznie w stolicy. W kraju tym osiągnięto ideał organizacji
przestrzennej, polegający na tym, że trudno wskazać, które
z największych miast jest najważniejszym i dominującym ośrodkiem – nie
tylko w zakresie administracji publicznej. Przykładowo, redakcje
największych niemieckich tygodników, „Der Spiegel” oraz „Stern”,
mieszczą się w Hamburgu, niemiecką stolicą bankowości jest Frankfurt
nad Menem (tu siedzibę ma niemiecki i europejski bank centralny),
a matecznikami nauki są niewielkie miasta uniwersyteckie, jak Heidelberg
czy Tybinga.
Deglomeracja uznana jest nie tylko
w Niemczech. Holandia ma dwie stolice, Amsterdam i Hagę, a część
niderlandzkich instytucji centralnych mieści się w jeszcze innych
miastach (np. główna siedziba kolei znajduje się w Utrechcie). Stolicą
Szwajcarii jest Berno, piąte co do liczby mieszkańców miasto w tym kraju
– wielkością zbliżone do Płocka. W Estonii ministerstwo edukacji
i badań ulokowano w Tartu, a nie w stołecznym Tallinie.
Dzięki takim zabiegom z dziedziny
organizacji przestrzennej, władza wraz z klasą polityczną nie okopują
się w jednym mieście i nie zaczynają żyć w oderwaniu od realiów
i problemów całego kraju. Rozproszenie ośrodków władzy centralnej
zapewnia również bardziej równomierny rozwój. Strategiczne decyzje
przestają zapadać odgórnie w jednym mieście, lecz stają się kompromisem
między instytucjami rozrzuconymi po różnych regionach. Dzięki
deglomeracji niweluje się problem przestrzennej, politycznej oraz
ekonomicznej izolacji stolicy od pozostałych obszarów. Jej wymiernym
efektem jest rozwój infrastruktury wspomagającej administrację publiczną
(hotele, restauracje, poligrafia, zaopatrzenie, doradztwo, informatyka
itp.) także poza aglomeracją stołeczną. Wreszcie, za sprawą deglomeracji
kładziony jest większy nacisk na sprawne połączenia komunikacyjne
między różnymi częściami państwa.
Typowa dla Polski koncentracja
administracji państwowej w stolicy wywołuje „wymywanie” aktywności
gospodarczej i społecznej z pozostałych regionów kraju. Ambitni
i wykształceni uznają, że tylko w Warszawie można znaleźć pracę
odpowiednią do ciężko zdobytych kwalifikacji. Prywatne firmy chcą być
bliżej miejsc, w których zapadają decyzje gospodarcze, a media jak
najbliżej polityków. Do Warszawy centralę przeniósł m.in. koncern
komputerowy Optimus z Nowego Sącza. Swoje siedziby ma tam aż siedem
z dziesięciu pierwszych firm na liście „Rzeczpospolitej” 500
największych polskich przedsiębiorstw. Kilka lat temu z Poznania
do Warszawy przeniósł redakcję tygodnik „Wprost”. W Warszawie mieszczą
się redakcje właściwie wszystkich ogólnopolskich dzienników, tygodników
oraz stacji telewizyjnych. Nie dziwmy się więc, że media opisują
rzeczywistość z punktu widzenia stolicy, a nie pozostałych 378 polskich
powiatów.
Karol Trammer
tekst ukazał się w czasopiśmie Nowy Obywatel. Zamieszczamy przedruk.
Dobry tekst i słuszna konkluzja, ująłbym ją jednak zdecydowanie ostrzej.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa dość dobrze zarabiam pracując w gabinecie medycyny estetycznej
OdpowiedzUsuń