Porównajmy przygraniczne miasta Polski i Czech
Jako ekonomista miast i regionów skupiam się na analizie gospodarek
miejskich. Ostatnio ekonomiści którzy przewidzieli kryzys roku 2008, jak
Max Otte, namawiają do sceptycyzmu wobec danych statystycznych
serwowanych przez rządy. W polskim przypadku ten urząd podległy jest
rządowi, jak do niedawna w Grecji, czy też jakiś czas temu w Argentynie.
W przypadku porównywania gospodarek miast, ewentualne niedokładności
podległych zbyt bardzo rządowi statystyków są chyba łatwiejsze do
wykrycia. I wrażenie takiego kłopotu z danymi statystycznymi na temat polskiej gospodarki
mam już po ostatniej, pobieżnej wizycie w miastach które odwiedzam
regularnie od dzieciństwa.
Fot. Zdjęcia z Wałbrzycha
Fot. Zdjęcia z Wałbrzycha
Wg aktualnych, najowszych wyników rządowego GUS po Powszechnym Spisie
Ludności dane te przedstawiają się następująco, i są one zapewne
wynikiem metodologii, nadal głównie opartej na nieaktualnych już danych
meldunkowych:
Stan ludności w tys. (20. V. 2002 r.) 38 230,1
Stan ludności w tys. (31. III. 2011 r.) 38 511,8
Różnica w latach 2002-2011 (przyrost/ubytek w tys.) 281,7
Źródło: http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/lu_raport_z_wynikow_NSP2011.pdf, dostęp 27-02-2012, str. 47
Kiedyś różnice między Jelenią Górą czy Zieloną Górą a podobnymi
miastami Czech Zachodnich (jablonec nad Nisou, Liberec, Karlove Vary)
nie były tak przytłaczające i bolesne. Wydaje się że bolączką polskich
miast jest przede wszystkim odpływ liczby mieszkańców. Tych po prostu
nie widać na ulicach, mimo deklarowanej większej czy podobnej liczby
mieszkańców jak miasta czeskie.
Miasta Czech Zachodnich wyprzedzają dziś Polskę o jakieś 3 do 5 dekad
przemian gospodarczych i społecznych, podczas gdy na początku
transformacji ustrojowej różnica ta wynosiła mniej więcej dekadę- góra
dwie. Miasta Polski Zachodniej na ogół były podobnie urządzone jak
miasta Czech Zachodnich, szczególnie miasta uzdrowiskowe czy miasta
ogrody, jak Legnica, tylko że w Czechach nie oszpecono zabytkowych fasad
kamienic, nie zlikwidowano przedwojennego układu zieleni miejskiej, co
więcej, ulice i parki są dziś na prawdziwie zachodnioeuropejskim
poziomie. Ostał się z czasów komunizmu - jeszcze dopracowany
użytkowaniem miejscami jednego z najnowocześniejszych w Europie parków
taboru przez przewoźników prywatnych- system transportu zbiorowego, w
ok. 70 % nieczynny już w Polsce.
Oglądając zdjęcia z miast Czech Zachodnich warto pomyśleć, co
straciliśmy, idąc w inną niż zachodnioeuropejska politykę transportową,
inne normy przestrzeni miejskiej (dopuszczenie billboardów i szpecących
reklam) etc. Jako mikroekonomista zajmujący się ekonomiką miast i
regionów muszę stwierdzić że transformacja gospodarcza miast się nie
powiodła, miasta polskie wykazują raczej znacznie niższą liczbę ludności
niż podawane przez rząd dane. Różnice mogą być nawet 3-krotne,
traktując jako punkt wyjścia np. ofertę sklepów czy restauracji, i
porównując różne sektory gospodarki w miastach polskich i czeskich z
deklarowana podobną liczbą ludności. W Czechach te same sklepy w
miastach podobnej wielkości są kilkakrotnie bardziej liczne, niektóre są
wielopoziomowe, podczas gdy w miastach Polski tej wielkości działa
jeden- dwa niewielkie sklepy z takiej branży, mające kilkunastokrotnie
mniej towaru na stanie (np. sklepy z modą młodzieżową w Libercu a w
polskiej Jeleniej czy Zielonej Górze). W polskiej statystyce dzieją się
dziwne rzeczy.
Od 2 dekad jako, najpierw student, a potem ekonomista, badałem
przemiany gospodarcze regionów przygranicznych. Różnice to już kilka
dekad przemian cywilizacyjnych, gospodarczych i społecznych. Nawet jeśli
tematu poruszać publicznie nie chcemy, te różnice tylko rosną, a miasa
zachodnich Czech przypomionają coraz bardziej Szwajcarię.
Można mówić o znacznych róźnicach ustrojowych uniemożliwiających
podobnbe przemiany polskich miast. Mimo że wiele miast Ziem Odzyskanych
może się pochwalić równie szczytną przeszłością gospodarczą co miasta
czeskie, ich obecna pozycja wygląda dramatycznie inaczej. Są pozbawione
nowoczesnej polityki transportowej, przez co wymarły z powodu kosztów
zewnętrznych ich śródmieścia. W Mariańskich Łaźniach, na zdjęciach
poniżej, po mieście kursują duobusy korzystające z trakcji elektrycznej w
centrum miasta. Podobne systemy zlikwidowanom.in. w Dębicy, Słupsku czy
między Warszawą a Piasecznem.
Tereny parkowe są najwyraźniej sztucznie nawadniane, utrzymane na
poziomie angielskich trawników. Dzięki ograniczeniu motoryzacji
indywidualnej śródmieście jest pozbawione hałasu samochodów, na ulicach
jest mnóstwo pieszych. Miasta podobne, także mające np. ofertę
uzdrowiskową w Polsce, jak np. Jelenia Góra z kurortem Cieplice- Bad
Warmbrunn, szy Wałbrzych z dawnym kurortem Bad Salzbrunn, poszły w
totalnie odwrotnym kierunku, i zniszczyły swoją pozycję na rynku
kurortów w Europie.
Różnice się pogłębiają, a wielu woli wyrzucić ten temat poza dyskusję w
mediach. Ekonomiści zaś muszą chyba zmienić profesję, skoro jedyne co
im pozostaje, to dociekać bardziej realnych danych ludnościowych ze
zużycia prądu czy wody. Przecież ekonomiści nie zrobią rewolucji, zaś
obiektywniejsze dane tylko potwierdzą różne szacunki i przecieki
funkcjonujące w naszym środowisku.
Fot. Na ulicy w Mariańskich Łaźniach
idiotyczny artykul ktory jak dla mnie pisany na zamowienie czeskiego min. propagandy. Wystarczy przejsc z Polskiego Cieszyna do Czeskiego Cieszyna a roznice widac golym okiem...
OdpowiedzUsuń