Przejdź do głównej zawartości

Mniejszy kraj ma łatwiej?


Często powtarzającym się argumentem, na zarzut że innym krajom regionu udało się lepiej, jest to że są one mniejsze ludnościowo i przestrzennie. Że niby mały ma łatwiej. Ten zarzut, który nazwę „big-size fallacy”, powtarza się uporczywie w wielu przystołowych dyskusjach. To właśnie wiara w tą „big-size fallacy” jest dla mnie główną przyczyną polskiej porażki. Bo zarzut dużego rozmiaru jest zarzutem nieprawdziwym.

 
Już pobieżnie rozeznany w europejskiej polityce obserwator zakwalifikuje Polskę do prymusów centralizacji w Europie. Na przeciwległym biegunie znajdują się kraje z samorządami regionalnymi mającymi niemal pełnie wszelkiej władzy, z których nieliczne kompetencje scedowane są do organów centralnych. Regiony ustalają wysokości podatków, zawzięcie między sobą konkurując. Nagle okazuje się że konkurencja podatkowa prowadzi do tego że nie ma miejsca na korupcję. Jeśli jakiś region w Szwajcarii wprowadzi jakąś innowacje, inne regiony dość szybko ją kopiują, inaczej marnowałyby podatki i przegrywałyby w konkurencji o mobilną ludność.

 
Kraje popadłe w federalistyczną skrajność dziesiątków i setek małych ojczyzn są jednocześnie tymi gdzie znajdziemy sygnalizację świetlną na skrzyżowaniach ścieżek rowerowych oraz umoralniające napisy na budynkach pouczające o znaczeniu przyjaźni. Dlaczego Polska ma nie być Szwajcarią? Czy tylko dla tego, że rozmowa o federalizmie jest dla mas polskich dziennikarzy niezrozumiałym Star-Trekiem?

 
Polska, aby być krajem lepiej zarządzanym, musi zmienić centralny sytem. Pełnia władzy musi trafić do regionów. To one powinny trzymać pieczę nad policją (poza jakąś niewielką policją federalną), uniwersytetami, infrastrukturą torów kolejowych, głównych dróg. To w każdym regionie powinien być regionalny rząd z kompletem regionalnych ministrów i ministerstw. 
 
Europa Federalna. Europa zdecentralizowana, rząd w twoim województwie. To jest minister który nie ma pod sobą 16 tysięcy szkół, ale ledwie 500 czy 1000. To jest minister od torów koło twojego domu, a nie od torów na 300 tys. kilometrów kwadratowych. To minister od policji w twoim mieście i regionie, a nie od policji dla 30-iluś mln obywateli. To minister od nauki w twoim regionie, od uczelni w promieniu 100 km wokół ciebie, a nie od uczelni pół tysiąca kilometrów dalej.
To jest parlament w twoim województwie. Który ustala ustawy dla twojego regionu. Parlament centralny, federalny, ustala tylko prawa ramowe, a nie jak dotychczas, prawa szczegółowe. Proszę sobie wyobrazić, jak odmienna jest jakość stanowionego prawa gdy każdy z kilkunastu regionów uchwala podobne kwestie i kopiując trafne rozwiązania od siebie nawzajem, prześcigają się na stanowieniu najlepszego prawa.
Że regiony zamożniejsze nie będą wspierały biedniejszych? Ależ tak nie jest. W krajach o długiej tradycji federalizmu są specjalne mechanizmy wyrównywania finansowego, w ramach których bogatsze regony przekazują część swoich dochodów na rozwój regionów biedniejszych. W Polsce tą rolę spełnia tzw. "janosikowe", gdzie indziej wypracowano znacznie bardziej złożone mechanizmy..
Dziś w Polsce regiony i ludność regionów, ich elity gospodarcze mają tyle do powiedzenia, że jedna z działaczek biznesowych powiedziała „pierwszy sekretarz nie dojechał”, komentując nieobecnośc rządowego superministra obecnego rządu, którego dziełem są odgórnie tworzone strategie rozwojowe regionów na tzw. „Ziemiach Odzyskanych”.
  
Tereny nazywane przez powojenną propagandę Ziemiami Odzyskanymi są czystym przykładem postkolonialnych problemów nowopowstałych społeczeństw, które utraciły elity, a nowych nie wykształciły. Nadanie terenom postkolonialnym autonomii lub niepodległości, niezależności, jest światowym standardem. Polska zaś swoje kolonie wciąż centralizuje, gwałcąc prawo mieszkańców tych ziem do autonomii, do określenia swojej tożsamości, na ziemiach, które częstokroć z Polską mają historycznie mniej wspólnego niż z Czechami.Powoduje to zapaść gospodarczą tych terenów, ongiś najzamożniejszych w Europie. Przykładem niech będzie miasto Wałbrzych- uwiecznione poniżej.





 
 
Nie można budować trwałych gmachów na fałszywej tożsamości. Budować na zastępowaniu lokalnej tożsamości narzuconą tożsamością przywiezioną w walizkach przez nowych osadników. Polskie kolonie na Ziemiach Odzyskanych potrzebują najbardziej niezależności, autonomii, umożliwiającej samoookreślenie, odkrycie na nowo. Część ludności musi mieszkać w terenach których prawdziwą historię schowano, zastępując ją wyrywkową wzmianką o małym skrawku wczesnośredniowiecznej przeszłości pod piastowskim władaniem.

Komentarze

Popularne posty